Powrót lalki

Ostatnio, szyjąc poduchy utyskiwałam mężowi nad uchem, że ja chce lale szyć...Więc dlaczego tego nie robisz?? zapytał.
No właśnie...moim zamiarem było i jest szycie lal, małych, dużych..obojętnie byle lal.Tak więc ogłaszam z radością, że na tapecie, tj. na moim stole królują lale.

o to pierwsza z nich...Marika, lalka wykonana z myślą dla małej, rocznej dziewczynki.



Marika ma filcowe włoski i słodkie mysie ogonki do ciągania, jest lalką na wpół rozbieraną, tj. spódniczka na gumce i skarpetko - butki są zdejmowane, wypełniona kulką silikonową, buźka ręcznie malowana.

podczas ostatnich dwóch miesięcy kreowania zatęskniłam bardzo za waldorfinami. Starsznie!!! to one skradły moje serce!! Pomimo, że mam do zrealizowania kilka projektów, które nie są lalkami, w miniony wekend rozpoczełam pracę nad moją nową lalką waldorfską. Zapowiada się niesamowiście...a ja jestem bardzo podekscytowana :))))
























Komentarze

  1. Czasem tak się właśnie dzieje, że nasze plany jakoś się "rozchodzą w szwach" i zajmujemy się czymś co "trzeba" a nie tym czym byśmy chciały :) Lala w sukience w motylki jest pełna uroku. Czekam na Twoje kolejne projekty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo sympatyczna lala :))
    I to zdejmowane ubranko. Zawsze można laleczkę przebrać, jak się kolor znudzi :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty