chodzi lisek koło drogi

Czy pamiętasz jak w jednym z postów narzekałam, że przydałby się asystent od spraw zdjęciowych? Dzieje się najprawdziwsza magia w moim życiu. Zapytałam, a on się zgodził. Kto? asystent? Nie, najprawdziwszy fotograf Krzysztof Magac www.KMfotografia.com. Gorąco polecam. Bez jego bystrego oka nie byłoby mojej opowieści.
Oto ona:

Pewnej jesiennej, słonecznej niedzieli wybrałyśmy się z Rozalką na spacer w nadziei, że może jakiś grzybek się nam trafi.











Spacerowałyśmy beztrosko po lesie, gdy nagle Rozalka usłyszała ciche popiskiwanie. Rozalka ma dobre serduszko, wszystkim w około pomaga i gdy wie, że komuś może dziać się krzywda, spieszy z pomocą. Pewnie stąd jej reakcja. Porzuciła koszyk i jak oszalała pobiegła w stronę miejsca, skąd dobiegały odgłosy. Jakież było nasze zdziwienie, gdy odkryłyśmy, że to małego trzęsącego się z zimna i rozpaczy liska popiskiwania roznosiły się po lesie.



przyglądałam się zza drzewa co zrobi Rozalka, czy będzie uciekać, bo to przecież leśny zwierz. Może gdzieś w pobliżu czai się jego mama, gotowa ruszyć z odsieczą. Niestety lisek był sam, może się zgubił, tego nie wiedziałyśmy na pewno. Rozalka wiedziała, że musimy się nim zająć.
Niewiele myśląc.....






przycupnęła na ziemi, wzięła go na ręce i otuliła swoją chustą. Lisek jeszcze przez chwilkę trząsł się jak  osika, nie wiem czy z zimna czy już bardziej ze strachu przed nami. Rozalka zaśpiewała mu piosenkę i poszeptała coś na uszko. Powiedziałam Rozalce, że już czas na nas, bowiem za drzewami śmignęła mi ruda kita.



Lisek dołączył do swojej mamy. Stałyśmy tak przez dłuższą chwilę, machając oddalającym się liskowi i jego rodzicielce. Rozalce łzy leciały po policzkach jak grochy. Głuptasek, myślała, że skoro lisek zgubił się swojej mamie to my możemy zostać jego nową rodziną. "Kochanie - tłumaczę- Lisek mieszka w lesie, nie jest zwierzątkiem domowym, a poza tym płakałby za swoją mamą, która jak widzisz odnalazła go". Przez to całe rozżalenie nie zauważyłyśmy, że zerwał się mocny wiatr.


Czy to ten wiatr, czy to liskowa mama, czy też jakieś chochliki zamieszkujące las sprawiły, że na torebeczce Rozalki pojawił się symbol liska. Na pamiątkę naszego niedzielnego spotkania.
Rozalce od razu wrócił uśmiech na buzi.




Jeszcze na chwilę przycupnęłyśmy na górce, rozmyślając, dokąd udała się liskowa rodzinka.
Troszkę zmarznięte, ale bardzo zadowolone, wróciłyśmy do domu.

Przypominam, że Rozalka szuka nowego domu :)

Komentarze

  1. jest przesłodka! i jaka piękna historia z cudnymi fotkami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lala jest śliczna a sesja fantastyczna. Aby mogła brać udział w wyzwaniu, zgodnie z naszym regulaminem, wymagane jest zamieszczenie banerka i aktywnego linka do wyzwania. Proszę o uzupełnienie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty